niedziela, 7 marca 2021

Kiedy przyjemność zamienia się w strach...

 "Służąca"

Alicja Sinicka

Wydawnictwo Kobiece


Ta książka to bardzo dobry thriller psychologiczny, dopracowany i zaskakujący z nieprzewidywalnym zakończeniem.


Julia jest kobietą dbającą o porządek w mieszkaniach za pieniądze. Kiedy jej stały klient wyprowadza się, poleca ją państwu Borewskim. Pani domu - Maria jest kobietą chłodną, natomiast jej mąż Mikołaj chorobliwie fascynuje się średniowieczem i wszystkim co z nim związane. Już pierwszego dnia Julia otrzymuje od nich propozycje zamieszkania z nimi i służenia im. Nie ma jednak zamiaru przyjmować ich oferty. Niestety wbrew sobie będzie musiała zmienić zdanie, gdyż od tego będzie zależało jej dalsze życie. Co wydarzy się w domu Borewskich? I jakie tajemnice skrywa przeszłość?

Było to moje kolejne spotkanie z tą autorka i muszę powiedzieć, że ta pozycja zdecydowanie przypadła mi do gustu bardziej niż "Stażystka".

Z pewnością na pochwałę zasługuje sam pomysł na tematykę książki. Czytało ją się dobrze, aczkolwiek długo nie mogłam "wgryźć" a początek lektury bardzo mi się dłużył. Jednak na kolejnych stronach było już tylko lepiej.

Bohaterowie również według mnie zostali dobrze wykreowani, choć momentami bardzo mnie drażnili – zwłaszcza główna bohaterka, do której jakoś od samego początku nie zapałałam sympatią. Bardzo irytowało mnie również zachowanie Kacpra – syna państwa Borewskich, który mimo, że zdawał się zorientowany w tym, co dzieje się w jego rodzinnym domu, nic z tym nie konkretnego nie robił i miałam wrażenie, że to po prostu akceptował.

Alicja świetnie potrafi budować napięcie i rozbudzać naszą ciekawość. Sama zastanawiałam się i z niecierpliwością czekałam, co też wydarzy się dalej.
Miałam też wiele momentów, w których analizowałam zachowanie bohaterów i zastanawiałam się, w którym kierunku będą zmierzać. Kiedy już myślałam, że wszystko mi się klaruje to następował zwrot akcji.
Samo zakończenie to była taka wisienka na torcie. Kompletnie się go nie domyślałam i kończąc książkę zbierałam szczękę, bo to wszystko było tak nieprawdopodobne a z drugiej strony tak perfekcyjnie dopracowane.

Książkę zdecydowanie warto przeczytać, bo z pewnością będzie to mile spędzony czas.

Moja ocena: 
⭐⭐⭐+/5


niedziela, 28 lutego 2021

ODMIEŃMY ŻYCIE PRZEZ PRZYPADKI!

Przypadek? Nie sądzę!

Michał Krawczyk

wyd. Dlaczemu



Po tę książkę sięgnęłam dzięki samemu autorowi. Kiedy na swoim profilu na Instagramie pochwalił się nią z ręcznie napisaną dedykacją. Zafascynowałam się jego charakterem pisma ( bo przecież to nie jest normalne, żeby facet TAK pisał) i stwierdziłam, że facet, który tak pisze musiał stworzyć coś niesamowitego (aczkolwiek nie wiem co ma piernik do wiatraka, bo ja tak sobie to sama tylko w głowie wydedukowałam i wymyśliłam). I oczywiście miałam rację.


Przypadek? Nie sądzę! To pozycja, która ukazuje perypetie dwójki młodych ludzi – Agaty i Ryśka oraz ich babć – Fatimy i Marceli. Ich losy zupełnie przypadkowo (a może i nie?) się krzyżują w małej miejscowości Żyworódka. Co z tego wyniknie? Musicie przeczytać i dowiedzieć się sami, bo ja nic wam nie zdradzę.

Przyznam szczerze, że początek książki niezbyt mi przypasował – nie mogłam się wczuć w ten klimat i gubiłam się w myślach autora, ale z każdą kolejną stroną było coraz lepiej i pochłaniałam książkę z wypiekami na twarzy.

W pozycji tej znajdziemy tyle poczucia humoru, że poprawi nam nawet najgorszy dzień. Babcia Fatima i jej zamiłowanie do ziołolecznictwa, wielokrotnie było powodem głośnego śmiechu, natomiast Marcela jako osiemdziesięcioletnia nimfomanka (przynajmniej moim skromnym zdaniem) po prostu rozwaliła system. Tam się zastanawiam, czy takie babcie w ogóle istnieją i skąd autor zaczerpnął inspirację do ich stworzenia, bo zdecydowanie i jedna i druga odbiega od stereotypu typowej babci.

Poza dużą dawką humoru przeplatały się też wątki miłosne i erotyczne, oczywiście wszystko subtelnie i w dobrym smaku. Natomiast dialogi bohaterów i ich przejęzyczenia, czy też nieznajomość słów, doprowadzały mnie do łez, ze śmiechu oczywiście.

Cieszę się również, że Michał w zupełnie inny sposób spojrzał i ukazał nam starszych ludzi niż tylko jako zgnuśniałych staruszków, ale ludzi, którzy lubią się bawić i jeszcze wiele przygód przed nimi (bo przecież prawdziwe życie zaczyna się dopiero po osiemdziesiątce).

Jak na debiut jestem naprawdę pod wrażeniem. Widać, że wszystko jest dopasowane i przemyślane, nic nie dzieje się przypadkowo. Ja osobiście dopatrzyłam się tutaj również ważnego przesłania, że w życiu wszystko się dzieje po coś i czasami warto traktować je z przymrużeniem oka. To, że czasami czujemy się beznadziejnie i świat nam się wali na głowę, być może dzieje się właśnie po to, abyśmy mogli później lepiej docenić to, co otrzymujemy każdego dnia. Jak to się mówi - przypadki chodzą po ludziach, więc wykorzystujmy je jak najlepiej.

Książkę po trudnym początku czytało mi się fantastycznie, więc chyba nikogo nie zdziwię, kiedy napiszę, że pochłonęłam ją w jeden wieczór. Mimo wszystko po jej zakończeniu czuję lekki niedosyt, bo jestem ciekawa jak też potoczyły się dalsze losy jej bohaterów.

Pozycję polecam z czystym sumieniem, gdyż dawno nie czytałam nic, przy czym bym się tak dobrze bawiła (no chyba, że wyciąg z mojego konta bankowego).

Moja ocena: ⭐⭐⭐⭐/5

niedziela, 17 stycznia 2021

AUSCHWITZ - SZACHY ZE ŚMIERCIĄ

John Donoghue

wyd. Świat Książki



Szachy ze śmiercią” to opowieść o życiu i śmierci oraz o nienawiści i przebaczeniu.

Główna akcja książki toczy się w roku 1962 w czasie odbywającego się turnieju w Amsterdamie. Jednak to nie on jest tu na pierwszym planie. Jako głównego bohatera możemy uznać Żyda Emila Clӗmenta, który z zawodu jest zegarmistrzem, a z zamiłowania niepokonanym szachistą. To dzięki niemu w lekturze często cofamy się do roku 1944 i poznajemy życie w obozie zagłady pod bacznym okiem Niemców.

Cała historia rozpoczyna się, kiedy Obersturmführer Paul Meissner zostaje skierowany z frontu wschodniego do obozu w Auschwitz. Jego zadaniem jest umocnienie podupadającego morale oficerów, którzy pełnią tam służbę. Czyni to zakładając klub szachowy. Pomysł szybko się sprawdza, gdyż esesmani mogą obstawiać również wyniki rozgrywek. Po krótkim czasie do Meissnera dociera informacja, że również wśród więźniów można znaleźć szachistów. Jeden z nich – właśnie Emil, który jest francuskim Żydem ma miano niepokonanego w tej dziedzinie, co bardzo intryguje Paula. Obersturmführer organizuje mu rozgrywki na wyższym szczeblu, co prowadzi do wielu niebezpiecznych sytuacji, które stanowią bezpośrednie zagrożenie jego życia.

W czasie lektury czytelnik zapoznany zostaje z historią obozów koncentracyjnych, ze sposobami przywożenia i przewożenia więźniów, z tragicznymi warunkami, w których żyją i są zmuszani do katorżniczej pracy przy otrzymywaniu minimalnych racji żywnościowych. Każdy ich dzień był owiany strachem, czy dożyją do kolejnego poranka, czy zostaną poddani selekcji i trafią do gazu lub zostaną pobici na śmierć.

Jest to również historia, która ukazuje różnorodność emocji, gdyż po pewnym czasie Meissner zaczyna darzyć zegarmistrza szacunkiem, mimo, że zgodnie z nazistowską ideologią powinien czuć do niego tylko nienawiść. Emil natomiast po wielu latach i wielu opowieściach uznaje Paula swoim przyjacielem, dzięki któremu przeżył w obozie, aż do uwolnienia. Meissner natomiast, który został księdzem i zmaga się ze śmiertelną chorobą, próbuje odkupić swoje winy i uzyskać wybaczenie od francuskiego szachisty.

Dla mnie, jako osoby nie znającej się na grze w szachy, jest to po prostu opowieść o pasji, jaką są rozgrywki szachowe, z obozowym życiem w tle. Mimo wszystko nie umniejsza to roli i znaczenia bestialskiego traktowania Żydów przez nazistów.

Jest to niewątpliwie pozycja, która skłania do refleksji, jednak nie znajdziemy w niej wielu wątków historycznych, jeśli na to liczymy. Prym wiedzie objaśnienie i użycie większości wojskowych stopni niemieckich i tytułów, co znacznie utrudnia skupienie się i przyswojenie treści w trakcie czytania.

Polecam jednak dla tych wszystkich, którzy chcą zapoznać się po prostu z historią o przyjaźni i wybaczaniu.

Moja ocena: ⭐⭐⭐⭐/5

czwartek, 14 stycznia 2021

GWIAZDKA PEŁNA ŻYCZEŃ

Klaudia Bianek

wyd. We Need Ya



To druga i zarazem ostatnia część cyklu rozpoczętego książką „Najcenniejszy podarunek”.

Minął prawie rok od poprzednich wydarzeń, Oliwia w końcu jest szczęśliwa, czuję się potrzebna i kochana. Ma wrażenie, że wszystko co złe, ma już za sobą. Niestety życie bywa przewrotne a los lubi płatać figle.

Przed świętami do Polski przylatuje matka Oliwii i Baśki ze swoim partnerem i koniecznie chcę go przedstawić dziewczynom. Niestety one nie są w stanie podejść do tego w tak optymistyczny sposób, jak ich rodzicielka. Nadal mają żal do matki, że je zostawiła, kiedy najbardziej jej potrzebowały, i nie interesowała się ich życiem, że myślała tylko o sobie. Jednak uczucia do matki nigdy nie przemijają, nawet, kiedy kobieta po raz kolejny próbuję namieszać w ich poukładanym życiu. 

Zbliżająca się Gwiazdka może być kulminacyjnym momentem, bo przecież ten rok jest lepszy od poprzedniego. Mają wokół siebie kochające osoby, a tata również znalazł sens w swoim życiu. Czy córki pozwolą na odebranie sobie wyjątkowości tych świąt i czy po raz kolejny wpuszczą matkę do zranionych serc?

Autorka po raz kolejny funduje nam dużą dawkę emocji. Znajdziemy w tej pozycji wiele ciepła i miłości, ale również po raz kolejny ból: przez chorobę ukochanego psa, przez zmianę zachowania i brak zainteresowania ze strony matki. Zwraca nam również uwagę na trudny etap, jakim jest zbudowanie nowego związku przez osoby po przejściach i z różnymi życiowymi przebojami. Ukazuje też problem z zazdrości, zawiści i braku zaufania. Wszystko to jest jednak tak umiejętnie wplecione w główny wątek, że przez całą historię dosłownie „przepływamy” odczuwając emocje głównych bohaterów.

Osobiście byłam bardzo ciekawa wewnętrznych rozterek Oliwii, która chciała z jednej strony, poprzez brak zainteresowania pokazać matce, jak to ona czuła się przez te wszystkie samotne lata, a z drugiej mimo wszystko pragnęła matczynego ciepła i troskliwości. Niestety ludzie się zmieniają, niekoniecznie na lepsze, o czym niejednokrotnie mogła się przekonać nasza bohaterka.

Bardzo długo zastanawiałam się. czy jest to książka ze szczęśliwym zakończeniem, i myślę, że mimo wielu smutnych wątków, ten główny kończy się pomyślnie.

Podobnie jak część pierwszą polecam wszystkim tym, którzy łakną świątecznej historii w pięknej oprawie.

Moja ocena: ⭐⭐⭐⭐+/5

wtorek, 12 stycznia 2021

NAJCENNIEJSZY PODARUNEK

Klaudia Bianek 

wyd. We Need Ya


Magia Świąt i przedświąteczny czas mogą zdziałać cuda, ale co, jeśli w te cuda trudno uwierzyć,  a w życiu nic nie wygląda tak, jakbyśmy sobie życzyli?

To historia o dwudziestoletniej Oliwii, której świat każdego dnia ulega rozpadowi: mama opuściła ją jako nastolatkę i zostawiła z młodszą siostrą oraz ojcem, który z dnia na dzień coraz gorzej sobie radzi z codziennymi obowiązkami, a w końcu zapada na chorobę alkoholową. Na szczęście dziewczyna nie zostaje zupełnie sama - na tej samej ulicy bowiem mieszka małżeństwo, które zaopiekowało się nią, jak rodzoną córką. To im zawdzięcza pracę, którą posiada, a kiedy ojciec przez twój nałóg traci swoje źródło dochodu, proponują jej dodatkową pracę. Nie bez znaczenia jest również to, że sąsiedzi mają przystojnego syna, który jest bardzo dobrym przyjacielem jej młodszej siostry, a po pewnym czasie i ona może liczyć na jego pomoc i wsparcie.

Tuż przed świętami największym marzeniem Oliwii jest, aby wigilijny wieczór, mimo wszelkich przeszkód w ogóle zorganizować, choćby w najskromniejszym wydaniu. Czy jej się to uda? I jaką rolę odegra w tej całej historii przystojny Oskar?

Powieść ta poza tym, że jest piękną i wzruszającą świąteczną opowieścią, ukazuje również dwa bardzo ważne problemy: rozpad rodziny, kiedy matka wyjeżdża do pracy za granicą oraz walkę z chorobą, jaką jest alkoholizm. Na każdej karcie książki dostrzec możemy, jak żyją dzieci w obliczu tego nałogu, i jak mimo wielkich chęci trudno z tej choroby wyjść. Pozwala też zwrócić uwagę na to, że nie zawsze to, co wydaje nam się najlepsze dla naszych bliskich, takie jest w rzeczywistości.

Dla mnie była to typowa świąteczna pozycja, mimo, że początek wcale tego nie zapowiadał. Dotarł również do mnie głębszy przekaz autorki, umieszczenie w całej historii czworonoga, czyli psa, który był członkiem rodziny, i tak też był traktowany, było strzałem w dziesiątkę.

Jeśli ktoś w pozycjach świątecznych szuka czegoś więcej, niż tylko miłosnej historii z happy endem to polecam mu tę książkę.

Moja ocena: ⭐⭐⭐⭐+/5

poniedziałek, 11 stycznia 2021

ZOSTAŃ MOIM ANIOŁEM

Gabriela Gargaś 

wyd. Czwarta Strona



„ – Mogła… - zgodziła się. – Ty też mogłeś. Ludzie mogą, a widocznie nie chcą”.

Powieść „Zostań moim aniołem” to historia dwóch sióstr: Marietty oraz Bereniki.

Marietta zmęczona już jest rutyną i przewidywalnością, która wkradła się do jej związku, dlatego coraz częściej ucieka do swojego małego sklepiku z rękodziełem, w którym odnajduje radość i spokój. Pewnego dnia jednak na jej drodze staje mężczyzna, a raczej sam Anioł, który obudzi w niej uśpione uczucia i emocje. Czy Marietta zdobędzie się na odwagę i zmieni dzięki temu coś w swoim życiu?

Berenika natomiast jest pielęgniarką na oddziale intensywnej terapii, gdzie codziennie zmaga się z ludzkim cierpieniem i śmiercią. Oczywiście poza pracą świata nie widzi i zdaje się nie mieć niczego innego w swoim życiu. Mało myśli o sobie, a wszystko, co robi podyktowane jest troską o swoich najbliższych lub pacjentów. To dla nich często przyobleka maskę na swoją twarz, aby nie zdradzić i nie pokazać światu prawdziwej siebie. Ma świetny kontakt ze swoją siostrą i obie są dla siebie ogromnym wsparciem. Czy zbliżające się święta to czas cudów i również Berenika znajdzie swoje szczęście? I co wspólnego z tym wszystkim mają Anioły?

Książka napisana w przepięknym, świątecznym klimacie. Jest bogata w wiele refleksji i przemyśleń. Zmusza nas w wielu miejscach do zastanowienia się: Czy ja na pewno wykorzystuję swój czas na tym świecie tak, jakbym chciał? Czy nieświadomie, w przypływie gorszego nastroju nie skrzywdziłem kogoś, kto zupełnie na to nie zasługiwał?

To opowieść o samotności i tęsknocie, a także o strachu przed życiem na sto procent.

Autorka na każdej stronie zarzuca nas życiowymi mądrościami, z których można czerpać pełnymi garściami. Zwraca naszą uwagę w kierunku, w którym normalnie nigdy byśmy nie spojrzeli.

Oczywiście pozycja ta posiada szczęśliwe zakończenie, które dopełnia całości. Mimo, iż momentami można się pogubić w gąszczu postaci i wątków drugoplanowych, to i tak jest to bardzo dobry wybór na zimowe wieczory i przedświąteczny czas.


Moja ocena ⭐⭐⭐⭐ + / 5

niedziela, 20 grudnia 2020

Tajemnica posiadłości w Zachusach

Zuzanna Radomska 

wyd. Novae Res 


 

Ta krótka (155 stron) książeczka to niewątpliwie pozycja dla młodego czytelnika, który spragniony jest tajemnic, zagadek i intrygujących historii. 


Mnie książka zaciekawiła zarówno fantastyczną okładką, jak i przyciągającym tytułem i liczyłam naprawdę na ogrom wrażeń. A co otrzymałam ? 


Historię dwóch braci bliźniaków, którzy żyjąc sobie skromnie ze swoją ciotką , nagle dowiadują się, że zostali spadkobiercami dworu w Zachusach, który odziedziczyli po wuju Emilianie, z którym nie utrzymywali nigdy większego kontaktu. Niezwłocznie zatem się tam przenoszą wraz ze swoją opiekunką. Po przybyciu na miejsce poznają nieprzyjemnego wspólnika wuja, który koniecznie chce się dostać do gabinetu zamkniętego na klucz, którego nikt nie posiada. To tylko jedna z tajemnic, którą pragną rozwiązać bracia. Dzień po dniu natykają się na kolejne zagadki. Czy uda się je rozwiązać? 


Samą historię odebrałam jako konspekt, zarys większej całości. Mimo, że czytało się ją szybko i z zaciekawieniem czekałam na rozwój wydarzeń, to mam wrażenie, że autorka chciała ją po prostu jak najszybciej zakończyć. Pojawiło się w niej wielu bohaterów, wiele wątków, bardzo szybko musiałam orientować się w akcji, aby na końcu w równie ekspresowym tempie poznać rozwiązanie wszystkich zagadek. Wszystko to miało miejsce w ciągu dwunastu dni, gdyż była napisana w formie pamiętnika jednego z braci. 


Przez całą książkę trudno było mi zorientować się w jakim wieku są główni bohaterowie – po ich zachowaniu i opisie autorki odbierałam ich jako bardzo młodych nastolatków, aby po chwili podczas scen, gdzie wzdychali do płci przeciwnej, skłaniać się ku temu, że być może są to jednak już panowie pełnoletni. Pod koniec opowieści jednak okazało się, że mają po 20 lat, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, bo autorka zupełnie nie przedstawiła postaci tak dojrzale, jak sugerowałby ich wiek. 


Minusem niewątpliwie było również to, że nie bardzo potrafiłam odnaleźć się w czasie akcji. Domyślałam się, że historia nie rozgrywa się współcześnie ze względu na posiadłość ze służbą oraz sposób zachowywania się bohaterów, jednak nie było mi to konkretnie przedstawione. 


Dlatego podsumowując - sama historia zaciekawiła mnie, okładka i tytuł na plus, ale sposób jej przedstawienia już niekoniecznie. Z pewnością już nie wróciłabym do tej książki i nie poleciłabym jej również nikomu innemu, jak tylko młodemu czytelnikowi. 


Za egzemplarz dziękuję: czytampierwszy.pl 


Moja ocena ⭐⭐+/5

środa, 16 grudnia 2020

Dorzuć mnie do prezentu - historia z covid-em w tle...

 "Dorzuć mnie do prezentu"

Agnieszka Błażyńska

wyd. Wielka Litera



Jest grudzień, bohaterka pierwszego opowiadania przebywa na kwarantannie, gdyż po szalonej imprezie okazało się, że miała kontakt z osobą zarażoną. Jej jedynym kontaktem ze światem, poza najbliższą przyjaciółką jest policjant Sylwester, który to podczas służby sprawdza, czy na pewno tej kwarantanny przestrzega. Kobieta jest bardzo bezpośrednia i szybciej mówi niż myśli, co prowadzi do wielu zabawnych sytuacji. Kolejnymi bohaterami, których poznajemy są: perfekcjonistka Paulina, która zawsze ma uporządkowany każdy dzień, a przed świętami koniecznie dba o to, aby wszystko odbywało się zgodnie z planem. I nieważne że po raz kolejny dała się wmanewrować przez mamę w przygotowywanie wigilii na kilkanaście osób. Poznajemy też sympatycznego Kalifornijczyka Toma, który miał przyjechać do Polski na chwilę a zabawił trochę dłużej, gdyż pandemia i jemu pokrzyżowała plany. W kolejnej części dowiadujemy się jak to jest być eurosierotą i mieć na głowie cały dom mając zaledwie siedemnaście lat i po raz pierwszy się zakochując. Andrzej z kolei jest rozwiedzionym facetem w średnim wieku, który stracił pracę, ale próbuje zachować wysoki poziom życia inwestując w siebie i szukając nowego miejsca zatrudnienia. Przy okazji jest również ojcem młodego artysty, którego zamiłowaniem jest malowanie murali na budynkach, z konkretnym przesłaniem, i to jego poznajemy później, po czym dowiadujemy się, że to on jest pierwszą miłością Naty.

Całą książkę kończy oczywiście Slwester, który swoją opowieścią ładnie domyka ten krąg powiązań i dostarcza chwili wzruszeń.

O czym jest ta książka? Z pewnością o uczuciach, o problemach, o wychodzeniu ze swojej strefy komfortu, o różnorodnym spojrzeniu ludzi na te same sprawy. Zmusza do zatrzymania się na chwilę i przemyślenia wielu kwestii też w naszym życiu.

Dla mnie jednak to po prostu zbiór przyjemnych w odbiorze opowiadań, które niby się łączą, ale mimo wszystko według mnie brakuje im większej przenikliwości i spójności.
Zdecydowanie na plus dla autorki, że umieściła historie w aktualnym pandemicznym czasie, dzięki czemu mogliśmy bardziej podpasować ją do obowiązujących realiów.
Sama pozycja jest dość krótka, dlatego szybko się ją czytało. Bardziej jednak przypominała pamiętniki poszczególnych osób niż powieść.

Moja ocena: ⭐⭐⭐/5

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Choinka cała w śniegu - piękne zakończenie trylogii.

 Joanna Szarańska 

"Choinka cała w śniegu" 

wyd. Czwarta Strona



Jest to trzecia i zarazem ostatnia już część świątecznych przygód mieszkańców ulicy Weissa 5.

Jak co roku mieszkańcy przygotowują się do świąt, ale jakoś tym razem zupełnie nie czują ducha świąt. Marzena jako świeżo upieczona mama – nie odstępuje swojego synka na krok, Zuza wpada w sidła Instagrama, przez co zaniedbuje przygotowania do świąt i nagina swoje przedświąteczne zasady, Anna drży przed wspólną wigilią z rodziną swojego nowego partnera a Monika dzięki przemeblowaniom kuchennym swojej teściowej zostaje uziemiona z niesprawną nogą. Nic więc dziwnego, że brak chętnych na zorganizowanie sąsiedzkiego spotkania.

Jednak tym razem to nie ono jest najważniejsze. W części tej możemy poznać historię pewnego chłopca i jego babci, o których wzmianka była w poprzedniej części. I to na niej w głównej mierze skupia się autorka angażując do niej również niezastąpioną panią detektyw Kalinę. Jak się jednak okaże w tą historię będą musieli zostać zaangażowani również mieszkańcy blokowiska. To dzięki ich pomocy znów będziemy mogli cieszyć się wspólnym świątecznym wątkiem.

Oczywiście nie może zabrakną kochanej pani Michalskiej, która jako jedyna wydaje się zauważać problemy i zmartwienia, które trapią mieszkańców tej ulicy oraz zawsze służy pomocą. Jest to moja ulubiona postać w całej serii – to właśnie ona zapoczątkowała wspólne świętowanie i to dzięki niej mogliśmy przeżyć pierwsze wzruszenia.

Choinka to niewątpliwie powieść, która nadaje się na zimowy wieczór przy aromatycznej herbatce. Czytając ją czytelnik ma wrażenie przenoszenia się i przeżywania rozterek i dylematów razem z bohaterami.

Osobiście jestem zauroczona zarówno tą książką jak i całą serią. Szkoda, że przygoda już się kończy, bo z chęcią dowiedziałabym się co dalej słychać u moich ulubionych bohaterów.

Po raz kolejny nie zabrakło momentów wzruszeń i refleksji nad własnymi życiowymi wyborami, ale były też chwile radości, dobrego humoru i beztroski jak to często w książkach Asi bywa.

Mniej wspólnych wątków i skupienie generalnie na jednym troszkę odbiera uroku, ale ocena i tak bardzo pozytywna. Piękne uwieńczenie i ostatnie spotkanie z mieszkańcami ulicy Weissa 5. 

Moja ocena: ⭐⭐⭐⭐/5


piątek, 11 grudnia 2020

Anioł na śniegu - kolejne świąteczne spotkanie z mieszkańcami ulicy Weissa.

 "Anioł na śniegu" 

Joanna Szarańska 

wyd. Czwarta Strona


***

Zakończyłam kolejne spotkanie z mieszkańcami ulicy Weissa. Cudownie było po raz kolejny "wczuć" się w świąteczny klimat w ich wykonaniu 🌲🌲🌲

***

Po minionym roku i wyjątkowym spotkaniu wigilijnym pod jodełką, mieszkańcy ulicy Weissa na tegoroczne święta szykują coś specjalnego. Zawiązane zostały nowe przyjaźnie, i to właśnie teraz 4 przyjaciółki: Zuza, Monika, Anna i Marzena przygotowują i obmyślają niespodzianki i upominki na kolejne spotkanie przy świątecznym drzewku. Obok tych przygotowań spotkać możemy się po raz kolejny z codziennymi problemami, które mogą spotkać każdego z nas - ze związkami, z rodzicami, z teściowymi, z długami, z nieplanowaną ciążą i wieloma innymi. Co się jednak wydarzy, kiedy ktoś pod osłoną nocy zetnie tak ważne dla mieszkańców drzewko? Czy znajdą winnego i wymierzą mu karę, czy może ujdzie mu wszystko na sucho? Czy brak jodełki przekreśli ostatecznie wspólne świętowanie?
Jeśli chcecie się tego dowiedzieć to koniecznie sięgnijcie po tę pozycję.

***

Autorka w swojej powieści po raz kolejny buduję przepiękny, świąteczny, a zarazem codzienny klimat, ale również zwraca naszą uwagę na problemy i sytuację wyjątkowe, które niejednokrotnie prowadzą do naginania wyznawanych przez nas zasad. Również moment udania się w przeszłość prowadzi do chwili zadumy i refleksji. Umożliwia zastanowienie się nad konsekwencjami swoich czynów a także wyjaśnia dlaczego właśnie książka ma taki tytuł.

***

Osobiście zostałam porwana i kupiona tymi opowieściami i z niecierpliwością czekam, aż będzie mi dane po raz kolejny odwiedzić mieszkańców w czasie następnych świąt :) 🌲☃️👼⭐

***

Moja ocena oczywiście: ⭐⭐⭐⭐⭐/5

sobota, 5 grudnia 2020

Rytuał łowcy - krwawy rytuał czy zabójstwo dla przyjemnośći?

 "Rytuał łowcy"
Przemysław Borkowski
wyd. Czwarta Strona


Książka „Rytuał łowcy” to opowieść o mordercy, morderstwach oraz sposobach dochodzenia do jego złapania, i wymierzenia sprawiedliwości.

 Młoda pani prokurator prowadzi śledztwo w sprawie dość nietypowego morderstwa. Jak się później okazuje jednego z wielu. Jest to jej pierwsza, poważna sprawa dlatego chce wypaść jak najlepiej. Natomiast sprawca początkowo zabija pod wpływem emocji, wewnętrznej potrzeby i niezrozumiałych głosów, aby po czasie swoje zbrodnie planować coraz dokładniej i zabijać z większym rozmysłem. Łudzi się bowiem, że energia i życie poświęconych ofiar uleczą jego śmiertelnie chore ciało, które z każdym dniem opada z sił.

Autor od samego początku dość drobiazgowo wprowadza nas w umysł sprawcy. Pozwala zrozumieć jego potrzebę zabijania i to na nim głównie się skupia. Mamy tu oczywiście również innych bohaterów – czyli młodą panią prokurator, która zajmuje się śledztwem oraz innych przedstawicieli organów ścigania, jednak to zabójca wiedzie prym przez całą historię.

Bardzo zafascynowało mnie przestawienie motywu rytuałów afrykańskich w czasie morderstw. Same opisy dokonywanych obrażeń i sposobów zabijania, które były bardzo dokładne i krwawe pozwalały mi wczuć się w dość poplątany umysł zabójcy oraz wyobrazić sobie dokładnie przedstawiane sceny. Ciekawy był również rozwój zabijania – od przypadkowego po przemyślane i zaplanowane. 

 Jedynym minusem tej powieści kryminalnej było bardzo powolne śledztwo, mimo coraz większej ilości ofiar. Przyznam szczerze, że momentami męczyło mnie, że tak długo nie było żadnych poszlak i śladów, że tak późno pani prokurator zorientowała się z kim ma do czynienia, że cała fabuła była mocno rozciągnięta.

Jednak samo zakończenie zdecydowanie wynagrodziło czas oczekiwania na akcję. Niejednoznaczne, nieprzewidywalne – dla mnie morderca okazał się wielkim szokiem, gdyż przez całą lekturę nie domyśliłam się, kto zabija. 

 Pozycję uznaję za bardzo dobrą i z czystym sumieniem polecam wszystkim sympatykom tego gatunku oraz tego autora, bo z pewnością nie będą zawiedzeni.


wtorek, 1 grudnia 2020

Recenzja "Cztery płatki śniegu"

 Joanna Szarańska "Cztery płatki śniegu"

wyd. Czwarta Strona



Powieść "Cztery płatki śniegu" Joanny Szarańskiej to przepiękna historia o tym, co w życiu jest naprawdę ważne.

Mieszkańcy małego miasteczka przygotowują się do świąt, a przy tym są zwyczajnymi ludźmi, którzy na co dzień borykają się z wieloma problemami. Poznamy zatem mamę, która samotnie wychowuje swoją córkę. Każdego dnia zapracowując się w dyskoncie spożywczym próbuje zapewnić jak najlepsze warunki życia swojemu jedynemu dziecku. Natomiast córka uważa, że każdego dnia rozczarowuje swoją rodzicielkę, gdyż mama nigdy nie ma dla niej czasu i ciągle tylko powtarza, jak bardzo ją rozczarowała. Małżeństwo, które wzajemnie podejrzewa się o zdradę, bo nie potrafią ze sobą normalnie porozmawiać. Nie mówią sobie o swoich pragnieniach i miłości do siebie. Młodych rodziców, którym pomocą zawsze służy, jakże uczynna mamusia, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo negatywnie wpływa jej zachowanie na związek syna. A także dusigrosza, który rozlicza swoją żonę z każdej wydanej złotówki. Ona bardzo długo podporządkowuje się temu, bo nigdy nie pracowała i innego życia po prostu nie zna. A to wszystko scala fantastyczna pani dozorczyni, która od samego początku podbiła moje serce. To właśnie ona swoimi, mimochodem udzielanymi, dobrymi radami pomaga mieszkańcom, jak tylko potrafi, a poza tym ma oko na wszystko, co się dzieje w okolicy ich bloku.
Wszyscy mieszkają w jednym bloku a mimo to zazwyczaj tylko się mijają. Pęd i codzienne zabieganie oraz własne sprawy nie zawsze pozwalają im wczuć się w świąteczny klimat. I tylko jednej osobie bardzo zależy, aby ten świąteczny czas spędzić choć przez chwilę razem.
Po pewnych perypetiach udaje jej się zrealizować swój plan, lecz z pewnością nie w takich okolicznościach, o jakich myślała.

Zakończenie książki bardzo wzruszające i dające do myślenia. Zmusiło mnie do chwili refleksji i zastanowienia się, czy w swoim życiu warto żyć tak, że zapominamy o innych a gonimy tylko za swoimi planami i marzeniami.

Myślę, że książka świetnie spełniła swoją rolę i polecam ją każdemu, kto chce poczuć świąteczny klimat.